niedziela, 26 czerwca 2016

Dzień próbny – czyli sprawdźmy czy do nas pasujesz.



Pamiętam, że jak już postanowiłam, że zacznę szukać pracy, chciałam mieć ją JUŻ i TERAZ, dlatego byłam bardzo sfrustrowana, gdy przez 5 dni nikt się do mnie nie odezwał…no jak to? Do mnie, z TAKIM doświadczeniem?! :p No niestety, doświadczenie kawiarniane, a restauracyjne, to trochę dwa różne światy. Lecz po tych pięciu dniach nastąpił przełom i zostałam zaproszona na rozmowę do restauracji indyjskiej - a następnie na dzień próbny, oraz od razu na dzień próbny do restauracji włoskiej. Oczywiście wyolbrzymiam, że 5 dni, to długi czas oczekiwania, ale wtedy myślałam, że z dnia na dzień dostanę gdzieś pracę.

Restauracja indyjska – pierwsze kroki w kelnerowaniu.

Tak jak umówiłam się z menadżerką, tak stawiłam się na dzień próbny – była to sobota. Muszę powiedzieć, że nie stresowałam się, a byłam podekscytowana. Restauracja do której poszłam była i jest znana w mieście i cieszyłam się, że dano mi szansę, by spróbować tam swoich sił. Wiedziałam, że przychodzi tam sporo gości, dania są dość drogie, oraz jest doliczany serwis – już od czterech osób.
Zwróciłam uwagę na to, że obsługa kelnerska, pracowała ze sobą od długiego czasu w niezmienionym składzie, a z obecnego punktu widzenia mogę powiedzieć, że brak dużej rotacji wśród personelu, bardzo dobrze świadczy o restauracji.
Na początku zmiany miałam wraz z innymi kelnerkami przygotować salę, a następnie moim głównym zadaniem było uważne słuchanie tego co mówią koleżanki, próbowanie dań, oraz sprzątanie i nakrywanie stołów. Wszystkie naczynia ze stołów musiałam zbierać na tacę, która stawała się bardzo ciężka przez mosiężne naczynia, które na niej stawiałam. Pierwszą trudnością było moje niezbyt pewne trzymanie tacy, a drugą właśnie ciężar. Zmiana miała trwać 12 h, a ja po 6 byłam już bardzo zmachana, bolały mnie nie tylko ręce, ale i plecy. Oczywiście powiedziałam o tym menadżerce, gdy zapytała się, jak mi się pracuje. Dlatego mogę teraz podać wskazówkę dla niedoświadczonych kelnerów, którym zależy na pracy – nie przyznawajcie się do takich odczuć, tylko weźcie się w garść i dotrwajcie z uśmiechem do końca dnia próbnego. Dzień próbny oznacza obserwację przez całą załogę i konsultowanie z menadżerem tego, czy się nadajecie.  Każdy na początku musi przejść fizyczne mordęgi, by w końcu przyzwyczaić się do tej pracy, więc nie załamujcie się takimi rzeczami. Czemu Wam o tym piszę, ano dlatego, że ja niestety nie dostałam pracy w tej restauracji :D. Po jakichś 10 h, menadżerka wzięła mnie na rozmowę i przekazała wiadomość, że wraz z resztą zespołu stwierdziła, iż nie pasuję do tego miejsca i zatrudnią dziewczynę, która była dzień wcześniej, bo ma większy entuzjazm, lata z tacą właściwie na równi z innymi. I niestety, jednak doświadczenie tamtej dziewczyny wygrało. Dostałam więc do łapy dogadaną wcześniej dniówkę i tak skończyła się moja kariera w restauracji indyjskiej – zanim się jeszcze zaczęła J

Restauracja włoska, niepozorne miejsce.


Dwa dni po porażce w restauracji indyjskiej, udałam się na dzień, a właściwie godziny próbne do restauracji włoskiej. Były to bardzo luźne 4 h, właściwie mało się wtedy działo. Oddelegowano mnie do noszenia napojów, bym ,,poczuła” tacę. Pierwsze podrygi z napojami były dość trudne, od tamtej pory wiedziałam, czemu w większości restauracji nie podaje się napojów w plastikowych, półlitrowych butelkach – po prostu bez wprawy, bądź ze względu na nieuwagę ciężko je donieść do stolika! W restauracji włoskiej podawano napoje w plastikach, dlatego goście dość często słyszeli ode mnie słowo ,,przepraszam”, gdy butelki rozsypywały się po całej tacy…na szczęście w większości przypadków szklanki stały już na stoliku. Ale niestety – trzeba przez to przejść, jak już doszłam do wprawy, takie wypadki mi się nie zdarzały. Nauczona doświadczeniem tutaj o wiele chętniej wykonywałam wszelkie prace zlecone przez koleżanki, niestety nie miałam pojęcia do jakiego miejsca przyszłam, czy innym się dobrze pracuje, czy też nie. Temat był pomijany. Postanowiłam, że tam zostanę, poszłam na żywioł, zależało mi na tym, by zdobyć gdzieś doświadczenie. Pracowałam tam przez bodajże 8 miesięcy. Czy lubiłam tę pracę? Jak wcześniej wspomniałam, i tak i nie. Były tam naprawdę fajne momenty, ale tylko ze względu na kolegów z pracy i w większości sympatycznych gości. Niestety włoski temperament szefa nie przypadł mi do gustu. Następny post będzie o tym, jak nie zwariować podczas ,,tabaki”. J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz