Praca w budce z goframi i lodami jest ciężka psychicznie i fizycznie. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem. Byłam mniej zmęczona klientami jako kelnerka, niż jako sprzedawca z budki. Obsługa niekończącej się kolejki, często w upale jest zajęciem, podczas którego prosi się wszechmogącego o to, żeby ci ludzie w końcu sobie poszli. Jesteśmy w drugiej połowie czerwca i niebawem sprzedawcy będą skazani na taki wysiłek praktycznie cały czas...chyba że spadnie deszcz 😀(P.S. zaczęłam pisać ten post w czerwcu, a skończyłam w lipcu) Tak, bardzo polubiłam deszcz, bo wtedy cały deptak magicznie się gdzieś chowa 😏 Jak ułatwić pracę sprzedawcy, żeby się nie wypalił zbyt szybko?
1. Klienci nie czytają banerów i tablic z cennikiem
- Po ile gałka loda? 5 zł odpowiadam. Chociaż cieśnie mi się na usta, żeby powiedzieć: do cholery jasnej, przecież nade mną jest ogromne zdjęcie loda z napisem ,,gałka 5 złotych", a średnio co trzeci klient zadaje to pytanie.
- Stoję sobie spokojnie i nagle widzę, że szybkim krokiem bez chwili zawahania podchodzi do mnie klientka. Oczywiście nie spojrzała ani na ladę ze smakami lodów, ani na tablicę informacyjną. I nagle pada pytanie: czy jest smak słony karmel? Jest, pokazuję jej ręką napis. A po ile gałka? 5 (kur*a) złotych i pokazuję jej baner nade mną. Aha...i odchodzi., ani dziękuję, ani pocałuj mnie w dupę.
Sami zobaczcie, jak tu się nie wkurzyć. W restauracji klienci muszą zapoznać się uprzednio z menu, żeby coś kupić. Ale jak ludzie nie dostaną kartki pod nos, to wychwycenie potrzebnych im informacji, staje się czymś awykonalnym. Naprawdę, trudno jest mówić z uśmiechem setny raz w ciągu dnia, informację, która jest nade mną. Jeszcze rozumiem, jakby to było napisane małym drukiem, albo wręcz schowane, ale nie jak jest naprawdę umieszczona wielka informacja.
2. Ale dobrego loda mi Pani zrobiła
Żart nagminnie powtarzany, który przestał już być żartem dla sprzedawców, a stał się wyznacznikiem bycia idiotą. Wszelkie formy nawiązywania do robienia loda są bardzo niemile widziane i zawsze komentowane po cichu między sprzedającymi jak klient już odejdzie.
3. Klient narzeka na cenę
Po ile gałka loda? 5 złotych. 5 złotych? Przecież tam za rogiem jest za 4 zł.
To niech Pani tam idzie.
4. Klient nie rozumie, że pracownik nie może czegoś zrobić
Proszę przekroić mi tego gofra na pół. Nie mogę. Tak? Ciekawe czemu? Nie wiem, niech Pan zadzwoni do szefa i się go zapyta. Na ladzie jest podany numer (szef szukał pracowników i wywiesił ogłoszenie na szybie,).
Proszę nałożyć mi loda do tego konkretnego wafelka. Nie mogę, ten wafelek jest do innego rodzaju lodów. Ale jak to? Wafelek jak wafelek! Szef nam nie pozwala.
Oczywiście pracownik jest uważany za kretyna, nie szef.
Drodzy turyści zrozumcie, tak jak Wam procedury w pracy nie pozwalają na robienie różnych rzeczy, tak zwykła budka z goframi i lodami też ma swoje procedury. Nie musicie ich rozumieć, pracownicy też często uznają to za kretyństwo, ale robimy tak, jak nam każe szef. Robienie czegoś po swojemu, może skończyć się ochrzanem, albo nawet utratą pracy.Amen.
3. Klient narzeka na cenę
Po ile gałka loda? 5 złotych. 5 złotych? Przecież tam za rogiem jest za 4 zł.
To niech Pani tam idzie.
4. Klient nie rozumie, że pracownik nie może czegoś zrobić
Proszę przekroić mi tego gofra na pół. Nie mogę. Tak? Ciekawe czemu? Nie wiem, niech Pan zadzwoni do szefa i się go zapyta. Na ladzie jest podany numer (szef szukał pracowników i wywiesił ogłoszenie na szybie,).
Proszę nałożyć mi loda do tego konkretnego wafelka. Nie mogę, ten wafelek jest do innego rodzaju lodów. Ale jak to? Wafelek jak wafelek! Szef nam nie pozwala.
Oczywiście pracownik jest uważany za kretyna, nie szef.
Drodzy turyści zrozumcie, tak jak Wam procedury w pracy nie pozwalają na robienie różnych rzeczy, tak zwykła budka z goframi i lodami też ma swoje procedury. Nie musicie ich rozumieć, pracownicy też często uznają to za kretyństwo, ale robimy tak, jak nam każe szef. Robienie czegoś po swojemu, może skończyć się ochrzanem, albo nawet utratą pracy.Amen.